*Z perspektywy Danielle*
Wciąż zastanawiałam się czy warto powiedzieć Lokiemu o telefonie Tony’ego. Nawet, jeśli
mu powiem on może delikatnie mówiąc nie przetrawić tego i roznieść cały
dom w proch, bo oczywiście był do tego zdolny. Z drugiej strony mogę mu
nie mówić i sama jechać do Stark Tower aby sprawdzić wszystko, co mówił Tony. Ale chwila moment, skoro znalazł lustro Thora w ciągu sześciu godzin mógł, by i znaleźć lustro Psotnika, jeśli wprowadzę odpowiednie dane, tak to dobry pomysł. Albo jest jeszcze jedna opcja, że
zabiorę go na dwór, tam mu powiem i zabiorę lub nie zabiorę go ze sobą,
to też było jakieś wyjście .Szybko zbiegłam na dół trzymając się
poręczy w stronę pokoju gościnnego, cichutku uchyliłam drzwi i
zobaczyłam szmaragdookiego przy oknie bez koszuli. Od razu mój wzrok
wylądował na, nim a głos zadrżał. Zrobiło mi się zimno ogólnie było zimno. Albo mi się zdawało albo on był zimny.
-Loki? Musimy . . . . e e e e e pogadać- Uśmiechnęłam się sztucznie pokazując moją białą klawiaturę. Czułam, że długo nie wytrzymam w takim uśmiechu. On jak zwykle miał zmęczone oczy. Chciałam dać nogę jednak, to by było głupie ,wyczuł, że coś knuje i tak czuł pewne, że coś knuje nie zawsze szczerze się, jak idiotka.
-A o czym to chcesz rozmawiać o tej godzinie??! Idź spać ja też już idę dobranoc-Praktycznie zamknął mi drzwi przed nosem, ale ja tylko warknęłam. Zatrzymałam drzwi sama. Nie sądziłam, że mam tyle siły. Paznokcie wbiły się w drewno a oczy niebezpiecznie błysnęły.
-Jaką masz grupę Krwi?- Jego wzrok mówił sam za siebie, pomieszanie
śmiechu z irytacją i złością. Moja dziwna złość i siła ulotniły się, jak kamfora. Drzwi przesunęły się w stronę twarzy Lokiego, gęsia skórka przeleciała mnie po plecach.
-Co przepraszam? Grupę krwi? Po co ci to
wiedzieć?!-Stuknął się w czoło patrząc na mnie jak na kretynkę i
słusznie nie codziennie pyta się żywą bombę jądrową co jej pływa w
żyłach.
-Mów, bo nie dam ci spokoju –Ujęłam z sarkazmem w głosie. Tym razem się nie uśmiechnęłam a zbliżyłam niebezpiecznie. Miałam ochotę skręcić mu kark jednak ta odpowiedzialna część mnie szarpnęła mnie za żołądek i kazała odpuścić.
-AB a teraz idź-Warknął i trzasnął drzwiami. Wywróciłam oczami i podwinęłam rękawy.
-PRZYPOMINAM CI ŻE TO MÓJ DOM! aaaa właściwie Tony'ego ale okay. "A
teraz idź ble ble ble" –Wystawiłam język i założyłam jakiś strój na
szybko, równie szybko wyleciałam do auta. Wiedziałam już parę rzeczy o, nim, które ograniczały ludzi, których
szukałam. Byłam wściekła mało tego, rozjuszona jak dzik. Ten . . . bóg
potrafi wnerwić człowieka bardziej niż co kol wiek innego. Nabrałam parę
wdechów.
&&&
Wzięłam klucze i szybko od kluczyłam wieżę ,przycisnęłam palec, wszystko
się zgadzało miałam dostęp do wszystkich danych osobowych jakimi
dysponowało CIA, WBI oraz T.A.R.C.Z.A..Byłam pewna, że coś znajdę, choćby
jeden trop.
-Dziewczyna, grupa krwi AB, kolor włosów: czarny, blada
skóra-Powypisywałam różne inne pierdółki i odcisk kciuka Lokeigo. Rano
zamiast umyć jego kubek ściągnęłam odciski. Wiem, że dwie osoby o tym samym odcisku papilarnym nie istnieją, ale, chociaż, by
podobieństwo jakaś wskazówka. Usiadłam na krześle nogi położyłam na
blacie i zaczęłam sączyć kawę oczekując odpowiedzi. Po dwóch godzinach
zaczęłam przysypiać była 2:41,nadal nic. Spojrzałam jeszcze raz czy dobrze wprowadziłam dane loczka. Liczba osób z minuty na minutę zmniejszała się, ale jednak ,nagle znikąd dobiegł mi tak znajomy głos do uszu, ten typ z tym wrednym akcentem.
-Czy ty sądzisz głupia śmiertelniczko, że możesz mnie oszukać???-Czarnowłosy cicho zastąpił zza filaru.
-Z pewnością-Zamoczyłam ponownie usta w ciemno kremowej cieczy.
-Heh myślałaś, że się nie dowiem?
-A konkretnie o czym?- spytałam jak, by nigdy nic.
-O tym, że wyjeżdżasz.
-Słuchaj chojraku usiądź i słuchaj co ja mam teraz do powiedzenia.On
spojrzał na mnie i zaśmiał się. Usiadł na moim miejscu, zachichotał i
oparł się rękoma założonymi do tyłu, mimo wszystko posłusznie zasiadł i
nastawił uszu-Nie denerwuj się, jak to usłyszysz-Usiadłam na podłodze na przeciw niego, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam wyduszać z siebie słowa jedno po drugim
-Thor znalazł swoje zwierciadło jest, nim moja przybrana siostrunia Bianka. Teraz szukam twojego zwierciadła, bo czym wcześniej Thor stąd odjedzie tym wcześniej ty zrobisz to samo-Powiedziałam, to tak szybko na, ile pozwoliło mi gardło.
On spojrzał na mnie dziwnymi oczyma i zaniemówił z wrażenia. Jego wzrok spoczął na mnie, tęczówki drgały a
rozwarte usta nie potrafiły wypowiedzieć nawet słowa. Wypuścił
powietrze i przeklął pod nosem. Siedzieliśmy w takiej debilnej ciszy
jakąś chwilę, gdy Jarvis powiedział.
-Panno Collins znaleziono jedną osobę pasującą do wprowadzonego opisu
jej imię brzmi Danielle Caramel Collins. -Gdy podeszłam do blatu po prostu zdębiałam przy opisie widniało moje zdjęcie i akta. Loki tak, że momentalnie się podniósł i tak jak ja zaniemówił z wrażenia.
-Niemożliwe . . .-szepnął. Ty ty ty nie możesz!- Spojrzał na mnie a jego oczy były tak niespokojnie, jak morze podczas sztormu.
*Z perspektywy Lokiego*
Byłem w szoku, to było niemożliwe! Cholerna technologia, ten cały komputer musiał się mylić! Nie martwiło mnie to, że Thor pierwszy odnalazł swoje lustro, martwiło mnie to, że tym lustrem może okazać się Danielle. Spojrzałem na nią z ukosa, wpatrywałam się intensywnie w to, co było zapisane. Mrużyła oczy tak jak, by nie wierzyła w to, co
widzi i czyta. Sam byłem w nie lada szoku nie wiedziałem co mam zrobić.
Złapałem ją za nadgarstek, ona zaczęła się szarpać i chciała nawiać jednak zdążyłem opanować sytuację. Dotknąłem jej czoła a ona bezwładnie upadła. Wciąż sobie powtarzałem sobie „Niemożliwe” a jednak. Na nadgarstku był znak ,niewidoczny dla śmiertelników. Były to
specjalne linie ułożone w runy. To po mimo wszystkiego była, cholerna
ona . . .
Co mi innego zostało jak zabrać ją na Asgard? A właściwie do mojej
rezydencji. Wziąłem bezwładne ciało dziewczyny i wróciłem do miejsca, z którego przybyłem. Nie mogłem jej tak po prostu pozostawić w pokoju musiałem ją na wszelki wypadek przewiązać czymś aby nie dała nogi. Usadziłem ją na krześle i przewiązałem linami. Jej głowa bezwładnie opadła na klatkę piersiową a ciało pozostało wciąż w bez ruchu.
*Z Perspektywy Danielle*
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu bez mebli ,bez okien no praktycznie bez niczego. Blade światło, które
padało z jednej pochodni za mną. Z czoła spływał mi pot, miałam chyba
gorączkę ,naprzeciw mnie z znikąd pojawiło się lustro. Widziałam w, nim ludzi, do których zadawałam jedno pytanie „KIM JESTEM???!!!”, tyle że nie ja to mówiłam a
ktoś o znajomym głosie. Widziałam tam co dziwne Odyna, Thora, Frigge i
innych. To nie były moje wspomnienia . . . . . . tylko tego bezmózgowca!
„Wypieprzaj z mojej głowy!”Wrzeszczałam na całe pomieszczenie. Byłam
zdezorientowana, nie wiedziałam, gdzie jestem ,bałam się, że ten kretyn wpędzi mnie w kłopoty, ale nie tak szybko, że zaraz moje życie dobiegnie końca.
-Spokojnie, jeśli będziesz cicha to
cię nie zabije-Zaśmiał się i powolnym krokiem podchodził w moją stronę.
Jego głowę przyozdabiał złoty Chełm w kształcie rogów, zielona peleryna
i zbroja. Jego dumna mina, krok.
-Sukinsynu! Wypuść mnie! Nie jestem ci nic winna!- Szarpanie w dalszym
ciągu nic nie dawało. Oddech mi przyśpieszył. Przez sekundę mogłabym
przysiąc, że słyszałam krzyk nie wiem czyi był, ale jednak. Miałam wrażenie, że śpię albo co gorsza znów trafiłam tam, gdzie nie powinnam. Selina miała racie czas w końcu wydorośleć. Kiedyś Peper stwierdziła, że mam taki sam talent do pakowania się w kłopoty jak matka. FAJNIE ŻE JĄ ZNAŁAM!
-Racja- ujął-Ale jesteś mi potrzebna . . –Ten jego głos tak podobny do mojego, kiedy sypie sucharami. Zrozumiałam ironię naszej więzi.
-DO CZEGO? ZGWAŁCISZ MNIE I ZABIJESZ? Marny mój los-wrzasnęłam, po czym zironizowałam. Starałam się uspokoić, bo wiedziałam, że krzyk jeszcze bardziej wznieca w, nim płomień.
-Każdy ma w czymś cel, ja mam taki. Pomożesz mi w przejęciu władzy w Asgardzie i zemście na kochanym braciszku a ja w zamian pomogę ci w zemście na twoich oprawca z przeszłości oraz nauczę cię magii.
-Czego?!-To mnie rozwaliło zupełnie ,nie no dobra coś tam może mi świtało, ale ja i magia? Coś to nie współgra ze sobą.
-Magii głupia . .
-Czy mógłbyś się zamknąć i nie mówić, że jestem głupia?! Sam jesteś głupi przywlokłeś mnie tu bez celu a teraz chcesz mnie wplątać w jakiś idiotyzm za, który potem będę płacić głową.
-Dam ci godzinę. Wrócę tu i chcę znać odpowiedź na moją wspaniałomyślną
propozycję, zastanów się-Na jego twarzy pojawił się uśmieszek .Nie
miałam teraz wyjścia z dwojga złego było już współpracować z tym . .
popaprańcem. Opuściłam głowę i, zanim zdążył się rozpłynąć w czeluściach czterech ścian wrzasnęłam na cały regulator:
-DOBRA, STOI!- dyszałam. Ramiona strasznie mnie bolały. Miałam wrażenie, że przebiegłam tysiące kilometrów po padałam ze zmęczenia ,nie mogłam już tak dłużej. Czułam, że chce mnie torturować abym tylko się zgodziła.
*Z
*Perspektywy Lokiego*
Ciekawa dziewczyna nie powiem. Byłem pewny, że nie wytrzyma a
tu proszę skała pierwsza klasa. Widziałem jak powstrzymuje się od
opadnięcia głowy ,od zemdlenia. Była bledsza niż zwykle chyba była chora
. . . . „to takie ziemskie”. W końcu pękła. Jej głowa ponownie opadła a oddech osłabł. Byłem pewny, że w tym stanie daleko nie zajedzie, więc postanowiłem przenieść ją do komnaty, nie mogłem już na nią patrzeć.
*Z Perspektywy Danielle*
„O kurwa moja głowa” mruknęłam sama Do siebie. Podniosłam ciężką
jednostkę i rozejrzałam się w około byłam w jakimś dziwnym miejscu bóg
wie, gdzie. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie, byłam pewna, że
zaraz eksploduje. Białe fale przed moimi oczami świadczyły o mojej
nieszczęsnej sytuacji. Byłam w wielkim białym pokoju z balkonem
,szczerze mówić można, by go nazwać komnatą. Powoli, powoli zaczęłam kontaktować.
-Gdzie jestem?- Wnioskowałam sama do siebie-i jak się tu dostałam?
-Jesteś na Asgardzie Danielle- Szepnął niski głos. Obróciłam głowę w
lewą stronę ,moim oczom ukazał się ten szmaragdooki psychopata. Kiedy
chciałam się cofnąć, nie mogłam ,szarpałam ,szarpałam i nic. Moją ręka
przytwierdzona do kolumny łóżka z baldachimem, czymś w rodzaju kajdanek.
-Ty sukinsynu w umowie nie było przewiązywanie mnie do tego miękkiego zajebistego łóżka.
-Nie, ale to wygląda zabawnie- Uśmiechnął się chytro i spojrzał na mnie. Byłam pewna, że jak
tylko mnie wypuści skoczę mu do gardła i wydrapię oczy. On tylko nimi
przewrócił teatralnie i wyszedł trzaskając złotymi wrotami. Zostałam
sama przytwierdzona kajdankami do łóżka. Gorzej raczej być nie mogło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz