niedziela, 26 kwietnia 2015

#5 "Prawdziwie mistrzowsko potrafisz swój narcyzm wynieść ponad poziom życzliwości"

 *Z Perspektywy Danielle*

Kolejne dni upływały dość szybko,nikt nie domyślił się, że trzymam w domu księcia Asgardu.Nie mogłam się doczekać przyjazdu Seliny, aby jej pokazać owe zjawisko.Ciekawe, jaka była by jej reakcja zapewne by zemdlała znając jej kruchy charakter.Zawsze była delikatna zawsze jej broniłam, kiedy miała problemy.Chociaż . . . . . . . . Rzadko wpadała w kłopoty była idealną uczennicą i córką.Jej rodzina była bardzo życzliwa a szczególnie matka niestety żadne z nich raczej za mną nie przepadało.Jej rodzice z wielkimi bólami zgodzili się, aby zamieszkała ze mną zapewne zgodzili się tylko dla tego, że rozmawiali z Peper, która zamydliła im oczy moim osieroconym losem.Jednak z wiekiem i długością poznawania mnie zrozumieli, że jestem tzw. „zarobaczoną przybłędą” jak to ujął Dr.House.
Ten koleś był dziwny, ale interesujący on też uważał, że religia to psychoza zawsze mnie zastanawiał mój brak zainteresowania religią.Ale wracając do rodziców Wayne.Byli to ludzie jak inni,niewyróżniający się z tłumu.Selinie często brakowało pieniędzy na wszystko, podczas kiedy ja miałam ich za dużo(Przecież Tony Spał na kasie).Kiedy jej proponowałam prezent lub pożyczkę nie chciała jej lub kiedy koniecznie coś potrzebowała miała poczucie winy.Cóż się dziwić jej rodzina wiele nie zarabiała.Miała jeszcze trzech braci w nich też trzeba było zainwestować.Sela zawsze chciała zostać kimś, ale nawet nie miała kasy na studia, dlatego skończyła tylko szkołę plastyczną.
Dziś na całe Boże szczęście Tony sobie odpuścił i dał mi wolne, które należało mi się od roku.Wtuliłam się w poduszkę i nakryłam głowę kołdrą, aby nie przepuścić promieni słońca, które koniecznie chciały wcisnąć się do pokoju zza rolet.Poraz pierwszy od paru miesięcy czułam się tak spokojnie i przyjemnie.Nie martwiłam się o nic.Miałam wolne,w pokoju była ciemnica a Psotnik nie rozwalił mi domu „ahhh pięknie” mruknęłam i przewróciłam się na drugi bok.Poleżałam jeszcze z godzinę i po długich kłótniach ze swoim lenistwem przeturlałam się na ziemię i założyłam papcie w misie panda.Co do misi panda,były takie słodkie zawsze chciałam mieć jednego ^,^.Rozplątałam się z cieplutkiej kołderki i założyłam srebrzysty szlafrok.Wciąż zaspana zeszłam na dół trzymając się barierki w celu udania się do łazienki.Kiedy już miałam zamiar złapać za klamkę z pomieszczenia wyszedł mi tak znajomy zapach i blada skóra.Uniosłam swoją nieprzytomną głowę do góry i mlasnęłam kilka razy.Loki w mokrych włosach wyszczerzył zęby i spojrzał za mnie z takim rozbawieniem oczach i taką satysfakcją, że wybuchnął gromkim śmiechem.

-Widzę ktoś się tu nie wyspał albo musi iść jeszcze pospać-Palnął ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem na ustach.

-Mam wolne odwal się a teraz łaskawie zejdź mi z drogi muszę się umyć-Chrapnęłam i odepchnęłam go na bok trzaskając drzwiami.Rozebrałam się i zasłoniłam zasłonę.Odkręciłam kurek i zaczęłam się rozkoszować kolejną przyjemnością tego dnia-gorącą wodą, która przyjemnie muskała moje ciało.Dziwne, że Loki od samego ranka był w takim dobrym nastroju zazwyczaj wyglądał jak nastroszony jeż, ale biorąc to na logikę-jeż jak się nastroszy to nie ma ulizanych włosów.Swoją drogą czy jeże mogą się nastroszyć? Nieważne . . . Musze jeszcze pospać.

*Z Perspektywy Lokiego*

Jedyne, co słyszałem to plusk wody, który odbywał się w łazience.Byłem pewny, że jest dziś wkurzona, więc nawet nie miałem zamiaru się z nią drażnić. Wziąłem ten, tzw „Express’ i postanowiłem zrobić kawę dla siebie i dla niej.Wiedziałem, że pije czarną tak jak ja,dziwne kobiety zazwyczaj piją łagodniejsze a ona jak na złość nie zachowuje się jak dziewczyna.Po piętnastu minutach zza drzwi wyłoniła się moja blada zguba.Była opatulona w zielony ręcznik i w kapciach w misie panda.Misie panda,nie mam słów.

-No, co?-Warknęła patrząc na moją klatę.

-Mógłbym cię spytać o to samo-zaśmiałem się i podszedłem ze świeżo zalaną kawą.Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem i uśmiechnęła się.

-Dzięki-była zdziwiona moim zachowaniem sam się zdziwiłem, że to zrobiłem.Była praktycznie w samym ręczniku na włosach i na ciele.Zauważyłem, że z ukosa patrzy na moją klatę, ale za każdym razem, gdy ją przyłapywałem od razu przerzucała wzrok na podłogę.

-Mogę wiedzieć, czemu patrzysz na moją klatę?-Spytałem sarkastycznym tonem z uśmieszkiem na twarzy.

-Mogę wiedzieć, czemu patrzysz na moje cycki?-Spytała tak samo jak ja z idiotycznym sztucznym uśmiechem plus.

-Nie patrzę się, ale ty owszem.Nigdy nie byłaś z chłopakiem blisko? Zapewne nawet go nie miałaś.To niezbyt normalne, gdy ktoś tak psychopatycznie z ukosa przygląda się czyjeś klatce piersiowej.

-Nie,masz racje nigdy go nie miałam.Najwyraźniej jeszcze nie spotkałam tego właściwego.I swoją droga Selina już dawno stwierdziła, że mam nie po kolei w głowie-Syknęła z takim jadem w głosie, że kubek, który trzymała pękł w trzech miejscach.Najciekawsze było to, że dotykała go tylko kciukiem.Zainteresowało mnie to.

-A, kim będzie ten „właściwy”?-Byłem ciekaw, co mi powie patrząc na jej minę mimo wszystko rozdrażniłem ją jak dzika.

-Będzie kimś, kto będzie mnie akceptował taką, jaką jestem a nie będzie patrzył NA MOJE CYCKI LOKI!-Wrzasnęła patrząc na moją twarz.Jej twarz zaś przybrała koloru jaśniejszego trochę niż czerwień.Skoro takie sytuacje ją denerwują to, co jak ma kontakt z innymi ludźmi?

-Dobra spokojnie-zabrałem kubki a ten nad pęknięty wyrzuciłem.Delikatnie położyłem jej ręce na ramionach i szepnąłem do ucha-Miłość bezwarunkowa nie istnieje wiem coś o tym a ty masz jakieś urojenia.

-ZAMKNIJ SIĘ!-Ryknęła i cisnęła mnie na ścianę przyciskając ręką do szyi.Jej oddech przyśpieszył a źrenice rozszerzyły się.Zaśmiałem się a role się odwróciły.Złapałem ją za gardło i uniosłem do góry
–A widzisz? Ja mam rację zawsze-Ona zaczęła się szarpać i wierzgać na wszystkie strony.

-Pusz-czaj-mnie-Syczała.Nagle poczułem ja zapiekła mnie dłoń,zaczęła parzyć.Natychmiast ja cofnąłem.

-Auć!-Tym razem ja syknąłem złapałem się za rękę i zobaczyłem oparzenia przed nadgarstkiem.

-Boże-Zaczęła łapać łapczywie powietrze trzymając się za gardło.Kiedy zorientowała się, co zrobiła natychmiast się podniosła i uciekła na górę wciąż nie wierzyłem w to, co widziałem.

*Z Perspektywy Danielle*

To się znowu powtórzyło! obiecałam sobie,obiecałam że nie dopuszczę drugi raz do takiej sytuacji a tu co???? muszę kopic sobie melisse i w końcu się zrelaksować.Najlepiej zapomnieć o tej sprawie,tak,tak będzie najlepiej.Szybko się przebrałam i wyszałam przez okno,zeskakując na taras i wślizgując się na motor.Miałam bardzo interesujący dzień.Zrobiłam zakupy i spotkałam Rogersa, po czym poszliśmy na kawę.

„-Podobało ci się... No wiesz to pod..

-Tak wiem Steve,tak-uśmiechnęłam się.
Podeszliśmy do stoiska z lodami,on wziął orzechowe dwie kulki tak jak ja.Byłam mile zaskoczona, gdy odkryłam, że tak jak ja lubi ten smak.Potem poszliśmy na spacer.Zrobiło mi się trochę głupio jak wziął mnie pod ramię i ucałował w rękę, gdy odprowadzał mnie do auta i kupił mi różę,białą różę.Gdyby nie to, że byłam dziwnie nastawiona do ludzi,mogłabym nawet dać mu szansę w końcu to Kapitan Ameryka,może mieć każdą a wybrał mnie . . . Podrzuconego kundla, ale dlaczego?”
Opadłam na kanapę i odpaliłam telewizor.Przejechałam z 50 programów jak na złość nigdzie nic nie było,postanowiłam zrobić coś pożytecznego i rozpaliłam ogień w kominku dla czystej przyjemności.Kiedy się palił czułam się bezpiecznie jakoś tak było mi cieplej w środku.Zeszłam szybko do piwnicy i wyciągnęłam butelkę w winem.Wróciłam do salonu i od korkowałam.Korek zatoczył kółeczko i zniknął pod komodą.Trzymałam w ręku kieliszek „A co mi tam”i wypiłam z gwinta.

-Mogę też?-Znajomy głos zabrał mi butelkę i też chlusnął sobie z gwinta, po czym zasiadł obok mnie.

-Ty! Nieważne . . .-Sapnęłam,spojrzałam na niego i dodałam-rocznik 89, dostałam na 18.
Takich win nie pije się byle gdzie zazwyczaj tak jest na weselach.Najpierw dają dobre wino potem gorsze.Podobnie jest z zemstą nie śpieszyć się poczekać.Kiedy otworzy się jej od razu nie ma takiego samego smaku jak po otwarciu go po kilku latach.

-Wiem coś o tym-Uniósł brew i spojrzał przed siebie.

-Ty wiesz „Coś” o wszystkim,nie zauważyłeś?-Zaśmiałam się cicho i uśmiechnęłam się do niego blado.Od tylko odwdzięczył się parsknięciem i prawie, że udławienie się wiśniowym napitkiem.Jeszcze nigdy nie siedziałam tak wyluzowana popijając wino,Lokiemu nie przeszkadzało, że tak po prostu pijemy z jednej butelki ważne, że nikt nie wypominał nam, że butelki leżą w salonie niczym Peper Tony’emu i Selina Mi,wredne babska, ale i tak je kocham-na swój sposób oczywiście.Ja i uczucia ha! Dobre.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz