*Z perspektywy Thora*
Kiedy wyruszałem z Asgardu byłem ciekaw jak wygląda moje lustro, jakie jest, czym jest?Co prawda Loki wyruszył wcześniej jednak jak na razie żadnych wieści o jego lustrz, chociaż jedna informacja, która mnie ucieszyła.Będąc na Mitgardzie o pomoc musiałem porosić jednego z ludzi, którzy mieli ten fach w małym palcu, ktoś kto miał pod ręką wszechobecną technologię.Wszedłem do Stark Tower tak po prostu, podeszłemu do recepcji:
-Przepraszam panią gdzie znajdę Tony’ego Starka?-Kobieta popatrzyła na mnie ze strachem i wyjąkała:
-P-P-Pan Stark jest zajęty, ale znajdzie go pan na 3-3-3-3 piętrze sala 13
-Dziękuję -i ucałowałem jej paliczki.Stała tam jak wryta i patrzyła na mnie z rozwartymi ustami.
Kiedy wsiadłem do windy wszyscy obecni uciekli z niej w popłochu.Miałem mały problem w obsłudze tego dziwnego urządzenia jednak miły pan, który wsiadł do windy na 5 piętrze pomógł mi się dostać do celu.Przy drzwiach stało z trzech ochroniarzy, którzy tak dziwnie na mnie patrzeli jeden z nich podszedł do mnie i krzyknął:
-Hej ty gdzie się wybierasz? Nikt nie ma...
-Seam to Thor!-Krzyną drugi patrząc na zawstydzonego murzyna.
Chwyciłem mój młot a oni jak szachy grzecznie się odsunęli z przestrachem.Kiedy chciałem otworzyć drzwi odłamałem klamkę a więc wypchnąłem drzwi z futryny(oczywiście nie celowo)
-Ej! Zawaliłeś-burknął Stark do Jarvis’a-Pączuszku czego szukasz w moich skromnych progach-zaklaskał w ręce i zaśmiał się.
-Muszę cię prosić..... o pomoc.-Syknąłem, nie wierzyłem, że zniżyłem się do tego poziomu, że prosiłem go o pomoc w szukaniu lustra.
-Przekaźniki gotowe Tony-zza filaru wyłoniła się piękna dziewczyna o czarnych włosach spiętych w kucyk szmaragdowych oczach i niezwykle bladej cerze.Spojrzała na mnie jej oczy rozszerzyły się a kubek wypadł jej z rąk rozpadając się na milion kawałków.
-Cukiereczku to jest Thor z Asgardu jeden z Avengerów.
-Ja-ja-ja-zająkała się i zniknęła za ścianą w szybkim biegu.
-I, co zrobiłeś wystraszyłeś mojego cukierka wracając do tematu, czego tu szukasz?-Zapytał Stark zacierając ręce.
-Musisz znaleźć w tym swoim komputerze osobę zbliżoną do mnie wyglądem charakterem i Genetyką masz podobne możliwości do tarczy mi się trochę śpieszy
-A, po co ci takie informacje wielkoludzie-brązowooki zaśmiał się i oparł o pulpit.
-Muszę wracać do Asgardu, nie zadawaj tyle pytań tylko rób, co powiedziałem-Stark potrafił zirytować każdego, kogo spotykał, ale chyba tylko ja i Rogers byliśmy podatni na jego cięte żarty.
-Spokojnie już cukiereczku podejdź tu i przyjrzyj mu się i wypisz wszystkie rzeczy, które go charakteryzują-krzyknął do szmaragdookiej.
-Bo szuka zwierciadła –szepnęła cicho.
-Tak skąd wiesz?-Pytałem podchodząc do niej szybkim krokiem.Momentalnie cofnęła się pod ścianę i dyszała szybko.
-Tak po prostu ja-wyjakałam.Zaraz potem wyśliznęła się i wprowadziła wszystkie potrzebne informacje.
Nastało popołudni siedziałem tam i czekałem z zainteresowaniem czekając na wyniki analizy Starka.
*Z perspektywy Danielle*
Zrozumiałam, że to, co Loki mówił było prawdą, Thor tak, że szukał swojego zwierciadła.Strach i podekscytowanie przeszywało od góry do dołu.Nie mogłam się doczekać aż opowiem, Lokiemu kto zawitał dziś w Stark Tower.Nie rozmawialiśmy o wczorajszym to było zbyt intymne.Żadne z nas nie miało zamiaru poruszać tego tematu.Selina jeszcze nie wróciła, bo zawsze tłumaczyła się, bo coś tam coś tam to „Coś tam coś tam”trwało już zbyt długo, zaczynało mnie to już irytować.Psotnik, (bo tak nazwałam, Lokiego) wychodził rano i wracał wieczorem.Nie miałam pojęcia, co robił i gdzie był miałam go w dupie, chociaż czasami nie powiem ciekawiło mnie to, ale mówię tylko czasami.Tego wieczoru wrócił wcześniej był wściekły wręcz był gotowy roznieść cały dom w proch.Otworzyłam drzwi i odstawiłam siatki z zakupami na bok.Zobaczyłam, że chodził w ta i powrotem.Ominęłam go szerokim łukiem szybko zanosząc zakupy do kuchni.Zatrzymał się za mną i wziął siatki do swoich rąk.Postawił je na blacie oparł się o niego i spojrzał na mnie.
-Wiesz coś, co pi winieniem wiedzieć-uśmiechnął się szczerząc swoje białe kły.
-Owszem twój brat pojawił się dziś w Stark Tower i poprosił mojego „Tate”, aby pomógł mu w odnalezieniu swojego lustra chyba jest bliżej niż ty, tak mi przykro-beznamiętnie przewróciłam oczami i zajęłam się wyładowywaniem zakupów z siatek.Loki uderzył pięścią w stół.Zabrałam torebkę do swojego pokoju zapaliłam lampę i wyjęła „Mitologie Nordyckie”.Postanowiłam dowiedzieć się coś wiedzieć o tych całych „bogach” Asgardu.Była godzina 027.Doszłam do rozdziały o Lokim „Bóg kłamstw”, „Mąż bogini ogniska domowego...
-Sigyn”-wyszeptałam.Nagle poczułam na swojej szyi zimy dotyk rąk.Delikatnie jeździł nimi po mojej szyjii.Poczułam, że drżę.Wypuściłam powietrze z płuc i spytałam obojętnie-kim ona była?-Loki wytrącił mi książkę z rąk i podszedł do okna.
-Była moją żoną.... Była.-Zacisną pięści i spuścił głowę.Jego ulizane włosy opadły bezwładnie na twarz-Odyn ten głupiec.... To były tylko dzieci-wrzasną i uderzył w ścianę robiąc w niej dziurę.Spojżałam na niego i wstałam.Czułam jak moje serce szybko bije.Zrobiło mi się go żal.
-Kochałeś ją prawda szepnęłam stając obok niego, ale patrząc na wprost.
-Jak nikogo... Zostały mi po niej.. Tylko dzieci-jękną żałośnie.
-Ten wąż, wilk i...
-Tak tylko one-zobaczyłam jak jego oczy zabłysnęły i zrobiły się szklane.
Kontem oka spojrzał na mnie czułam to.Było mi przykro nawet żal mi go trochę.Stracić kogoś, kogo się kocha to musi być straszne a tym bardziej matkę własnych dzieci.Z tego, co czytałam on nie za bardzo ukazywał uczucia, praktycznie ich nie miał.Zdziwiło mnie to sądziłam, że będzie kontynuował swoją opowieść o żonie, ale chyba nie był skory do rozmów a tym bardziej zwierzania się.Może od jej śmierci był taki? Nie mam pojęcia.
-Przykro mi-szepnęłam i położyłam mu rękę na ramieniu.Spojżałam na Lokiego a on na mnie.Nagle zgasło światło.Prądu nie było w całej okolicy „No, tak wstrzymali dostawy tak jak na ogłoszeniu, cholera”.Po mimo mroku wciąż widzieliśmy swoje twarze.Cisza w lesie zaległa zupełnie nawet świerszcze nie grały swoich operetek.Drzewa stały nawet jeden listek nie zaszumiał.Ogólnie zapadła jakaś taka niezręczna cisza żadne z nas nie mogło wydać z siebie nawet tchu.Temat Sigyn jak i temat moich bionicznych rodziców był otępiały i chłodny, po prostu o tym nie dało się rozmawiać od tak.On Niechciał mówić o swojej byłej żonie, którą kochał nad życie a ja nie chciałam mówić o ludziach, których kochałam po, mimo że ich nie znałam.Takie tematy sprawiały, że wzrok, jaki na mnie osadził ochładzał mnie od góry do dołu.ByliŚmy tacy podobni a jednocześnie tacy różni.Postanowiłam go nie denerwować i wciąż patrząc na wprost spytałam:
-A jak tam postępy w szukaniu zwierciadła?
-Jestem już blisko Nawet mam na oku taką jedną.. –I nie skończył, bo zadzwonił mój telefon dzwonek „I can be you Hero” Enrique Iglesias’a rozbrzmiał w ciemnym pokoju i rozjaśnił go zdjęciem Tony’ego szczerzącego zęby.
-Słucham-spytałam niepewnie.
-Cukiereczku możesz mi nie wierzyć, „Ale tym całym dziwnym lustrem” Młotka jest twoja siostra Bianka!-Powiedzaił z ironią w głosie.
-Błagam nigdy więcej nie mów siostra, ale ze przeproszeniem oprawie, że ryknęłam na całą chatkę.
-Spokojnie też jestem w szoku jak przyjedziesz rano to ci wszystko pokaże tylko proszę bądź spokojna-dodał.
-Jak mam być spokojna eh jedź do domu sama sprawdzę...
-Jesteś pewna? Wiesz mogę zadzwonić po Happiego on na pewno...
-Nie! To znaczy, dzięki ale poradzę sobie sama
-Rozumiem przyjadę rano pamiętaj, aby zabezpieczyć przed wyjściem.
-Tony nie jestem dzieckiem poradzę sobie, do rana
-Kocham cię cukiereczku pa-te puste słowa potrafiły mnie czasem wkurzyć na maxa, ale z drugiej trony często poprawiały mi humor, bo do BIANKI tak nie mówił hyhyhyhy.Ale ta sprawa z lustrem strasznie mnie nie zaniepokoiła wiedziałam, że jak tylko Loki się dowie rozniesie całą budę, ale gdy tylko odwróciłam głowę w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był psotnik nie zobaczyłam go tam zobaczyłam tylko ciemność
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz