Wciąż
leżała twarzą do ziemi, próbując uspokoić swoje serce i zbuntowane
myśli. Czerń, którą miała przed oczami, nie pozwalała jej wstać. Czuła
na sobie wzrok tych wszystkich chłopców, słyszała, jak się śmieją i
szydzą z niej. Podparła się na łokciach. Miała wrażenie, że zaraz
zwymiotuje. Żołądek skręcał się i wykręcał na wszystkie strony.
Jaskrawy, wciąż nie do końca ostry obraz wirował, powoli dochodząc do
siebie. Ostatkami siły woli przewróciła się na plecy. Teraz widziała już
wszystko dokładnie. Chłopcy niewiele od niej starsi, o różnej barwie
skóry, mali, duzi, chudzi, pulchni, a niektórzy (w jej mniemaniu) nawet
przystojni. Z tej perspektywy wszyscy wydawali się wielcy.
- Gdzie chcecie ją przydzielić?
- Pewnie do ogrodu!
- Do kuchni! Będzie pichcić razem z Patelniakiem!
- Bardzo śmieszne, smrodasie, wolę nie - odparł ów Patelniak.
Smrodas, sztamak, sklumpować się - te wyrazy były równie dziwne, co sytuacja, w jakiej się znalazła. Ktoś wyciągnął do niej ręce w geście pomocy, jednak ona wierzgnęła i natychmiast je odtrąciła. Zaczęła ponownie szybko oddychać i wstała. Cofając się do tyłu, uderzyła w kogoś. Natychmiast odskoczyła i rozpaczliwie zaczęła szukać wyjścia z kręgu facetów. Wśród rozbieganych głosów słyszała takie komentarze jak:
- Zaklepuję ją!
- Poznajcie moją nową dziewczynę!
- Ale ma dupę!
- Deska jak nic!
Jade jęknęła i popchnęła jakiegoś chłopaka, wydostając się poza krąg tych zwierząt. Biegłą, jak tylko mogła, w stronę lasu - najbliżej rzeczy, jaka wydawała jej się bezpieczna.
- Hej, mała, zaczekaj! - wrzasnął ktoś z tyłu.
- Gdzie chcecie ją przydzielić?
- Pewnie do ogrodu!
- Do kuchni! Będzie pichcić razem z Patelniakiem!
- Bardzo śmieszne, smrodasie, wolę nie - odparł ów Patelniak.
Smrodas, sztamak, sklumpować się - te wyrazy były równie dziwne, co sytuacja, w jakiej się znalazła. Ktoś wyciągnął do niej ręce w geście pomocy, jednak ona wierzgnęła i natychmiast je odtrąciła. Zaczęła ponownie szybko oddychać i wstała. Cofając się do tyłu, uderzyła w kogoś. Natychmiast odskoczyła i rozpaczliwie zaczęła szukać wyjścia z kręgu facetów. Wśród rozbieganych głosów słyszała takie komentarze jak:
- Zaklepuję ją!
- Poznajcie moją nową dziewczynę!
- Ale ma dupę!
- Deska jak nic!
Jade jęknęła i popchnęła jakiegoś chłopaka, wydostając się poza krąg tych zwierząt. Biegłą, jak tylko mogła, w stronę lasu - najbliżej rzeczy, jaka wydawała jej się bezpieczna.
- Hej, mała, zaczekaj! - wrzasnął ktoś z tyłu.
Nie
oglądała się, biegła jak najszybciej, byleby odejść od nich i tego
miejsca. Nie miała nawet czasu, żeby dokładnie zobaczyć, co znajduje się
w okół niej, za cel obrała sobie las. Wydawało jej się, że to miejsce
jest dla niej najbezpieczniejsze. Dźwięk butów uderzających o popękany
beton równał się z szalonym tempem serca dziewczyny. Wiedziała, że ktoś
za nią biegnie... I zaczyna ją doganiać.
-POCZEKAJ! STÓJ RZESZ, GŁUPIA BABO! - ryknął ten sam głos.
-POCZEKAJ! STÓJ RZESZ, GŁUPIA BABO! - ryknął ten sam głos.
Jade
biegła tak szybko, jak tylko siły i adrenalina we krwi jej pozwalały.
Miała wrażenie, że jej płuca są za małe, że zaczyna odczuwać wrażenie
tonięcia. Nie myślała - biegła. Nagle potknęła się i już widziała się z
wystającą kępą traw. Na szczęście jej dziwny skręt w bok zapobiegł
dalszemu rozwojowi wypadków. Odwróciła się na chwilę. Czarnowłosy
Azjata, tan sam, który pomógł jej wydostać się z pudła, zatrzymał się.
Najwyraźniej się zmęczył. Ona też zaczęła odczuwać zmęczenia, ale
wbiegła do lasu i zatrzymała się w samym jego sercu.
Nagle usłyszała głosy.
-No nie - jęknęła i panicznie zaczęła szukać jakiegoś ratunku. „Drzewo, Jade”- szepnął cichy głos w jej głowie. Nie namyślając się długo, nastolatka wspięła się na buk wystarczająco wysoko, aby schować się przed „zwierzętami”. Tak, zwierzętami. To było według niej najbardziej trafne określenie tej bandy chłopców. Oparła się o pień i pozwoliła, żeby samotna łza spłynęła jej po policzku. O nic nie pytała, czuła się samotna. Skuliła się i schowała głowę między kolana.
"Gdzie ja do cholery jestem?! Co to za miejsce?". Zaszlochała. Niepokój wypełniał ją całą. Nie wiedziała, czy drży, bo jest jej zimno, czy po prostu jest zła (a raczej wściekła). Emocje nią targały. Kilka minut temu leżała w ciemnym pudle, a teraz siedziała na drzewie w jakieś osadzie pełnej zboczonych świń. Próbowała przeanalizować, co dokładniej widziała.
Nagle usłyszała głosy.
-No nie - jęknęła i panicznie zaczęła szukać jakiegoś ratunku. „Drzewo, Jade”- szepnął cichy głos w jej głowie. Nie namyślając się długo, nastolatka wspięła się na buk wystarczająco wysoko, aby schować się przed „zwierzętami”. Tak, zwierzętami. To było według niej najbardziej trafne określenie tej bandy chłopców. Oparła się o pień i pozwoliła, żeby samotna łza spłynęła jej po policzku. O nic nie pytała, czuła się samotna. Skuliła się i schowała głowę między kolana.
"Gdzie ja do cholery jestem?! Co to za miejsce?". Zaszlochała. Niepokój wypełniał ją całą. Nie wiedziała, czy drży, bo jest jej zimno, czy po prostu jest zła (a raczej wściekła). Emocje nią targały. Kilka minut temu leżała w ciemnym pudle, a teraz siedziała na drzewie w jakieś osadzie pełnej zboczonych świń. Próbowała przeanalizować, co dokładniej widziała.
- Niebo - szepnęła. - Słońce. Jasne. Dziwnie jasne.
- Jak mogłeś zgubić głupią dziewczynę, Minho! Niby nie ma na ciebie mocnych, a pozwoliłeś zwiać takiemu chuchru! - wrzasnął gruby głos. Znała go, jednak nie potrafiła go do końca przypasować do jednego z osadników. Natychmiast nabrała powietrza w płuca, ale nie ważyła się go wypuścić. Delikatnie wychyliła głowę na bok. Czarnowłosy, wysoki Azjata w niebieskiej koszuli oraz czarnoskóry mówca wraz z grupą chłopców stali idealnie pod nią.
- Alby, wylaksuj! Daleko nie uciekła, jest tu gdzieś... Tylko... Trzeba... Ją znaleźć - powiedział, uderzając w jedno z drzew.
- Jak mogłeś zgubić głupią dziewczynę, Minho! Niby nie ma na ciebie mocnych, a pozwoliłeś zwiać takiemu chuchru! - wrzasnął gruby głos. Znała go, jednak nie potrafiła go do końca przypasować do jednego z osadników. Natychmiast nabrała powietrza w płuca, ale nie ważyła się go wypuścić. Delikatnie wychyliła głowę na bok. Czarnowłosy, wysoki Azjata w niebieskiej koszuli oraz czarnoskóry mówca wraz z grupą chłopców stali idealnie pod nią.
- Alby, wylaksuj! Daleko nie uciekła, jest tu gdzieś... Tylko... Trzeba... Ją znaleźć - powiedział, uderzając w jedno z drzew.
Jade
czuła, że „Minho” raczej nie pogodził się z faktem, że uciekła mu
dziewczyna... Co za ironia. Gdyby wypowiedziała to zdanie na głos,
zapewne nie tylko ona by się uśmiechnęła. Nawet nie zauważyła, a
pierwszy raz, odkąd przybyła do tego miejsca, uśmiechnęła się.
- Jak mam wylaksować?! Pikolona Njubi! - krzyknął Alby.
- Macie ją? - powiedział nowy, zdyszany głos. Rozpoznała w nim tego blondyna, który przywitał ją w pudle. Przed oczami miała te jego piękne brązowe oczy, wpatrujące się w nią z takim zainteresowaniem i ciekawością... „Dosyć, Jade!”- wrzasnęło coś w środku niej.
- Nie, ale jak zaraz jej nie znajdę, to jej powyrywam te brązowe kłaki z czaszki i klump mnie obchodzi, że jest dziewczyną - syknął Minho.
- JADE! Ten sztamak tylko żartuje, wyjdź! Nic ci nie zrobimy! Wiem, że przeraża cię taka ilość płci przeciwnej, ale serio nie masz się czego bać! - krzyknął blondyn. Wydawał się być najbardziej sympatyczny ze wszystkich zebranych.
- To nie ma sensu, nie wyjdzie, to baba, one one są dziwne.
- Jak mam wylaksować?! Pikolona Njubi! - krzyknął Alby.
- Macie ją? - powiedział nowy, zdyszany głos. Rozpoznała w nim tego blondyna, który przywitał ją w pudle. Przed oczami miała te jego piękne brązowe oczy, wpatrujące się w nią z takim zainteresowaniem i ciekawością... „Dosyć, Jade!”- wrzasnęło coś w środku niej.
- Nie, ale jak zaraz jej nie znajdę, to jej powyrywam te brązowe kłaki z czaszki i klump mnie obchodzi, że jest dziewczyną - syknął Minho.
- JADE! Ten sztamak tylko żartuje, wyjdź! Nic ci nie zrobimy! Wiem, że przeraża cię taka ilość płci przeciwnej, ale serio nie masz się czego bać! - krzyknął blondyn. Wydawał się być najbardziej sympatyczny ze wszystkich zebranych.
- To nie ma sensu, nie wyjdzie, to baba, one one są dziwne.
Jade buchnęła złością. Tego było za wiele. Nie będzie jej obrażał. Przekręciła
się i zeskoczyła wprost na Minho. Ktoś z tłumu krzyknął i wszyscy
odskoczyli momentalnie na bok. Minho, przygwożdżony do ziemi, szarpnął
się i zrzucił z siebie wściekłą szatynkę.
- Uważaj kogo nazywasz babą, jeżyku! - wrzasnęła, natychmiast wstając i otrzepując z siebie kurz. - Gdzie my w ogóle jesteśmy? Co to za miejsce?! Czemu nic nie pamiętam?!
- Uważaj kogo nazywasz babą, jeżyku! - wrzasnęła, natychmiast wstając i otrzepując z siebie kurz. - Gdzie my w ogóle jesteśmy? Co to za miejsce?! Czemu nic nie pamiętam?!
Minho, wściekły, pewnie rzuciłby się na Jade, jednak ostry głos Alby’ego go powstrzymał.
-Laska, nie wiem, coś ty za jedna, ale radzę słuchać! Nikt nie będzie nas tak traktować! Nie pozwalaj sobie...
- CO TO ZA MIEJSCE?! - Złość buchnęła z niej jak z ogniska. Starała się chociaż w pewnym stopniu opanować, jednak im bardziej próbowała, tym gorzej jej to wychodziło.
- ZAWRZYJ TWARZOSTAN, TO CI POWIEM! - ryknął do niej Alby.
-Laska, nie wiem, coś ty za jedna, ale radzę słuchać! Nikt nie będzie nas tak traktować! Nie pozwalaj sobie...
- CO TO ZA MIEJSCE?! - Złość buchnęła z niej jak z ogniska. Starała się chociaż w pewnym stopniu opanować, jednak im bardziej próbowała, tym gorzej jej to wychodziło.
- ZAWRZYJ TWARZOSTAN, TO CI POWIEM! - ryknął do niej Alby.
Przez
kilka sekund nic nie mówiła. Analizowała zwrot „zawrzeć twarzostan”.
Domyśliła się, że to być może coś w rodzaju „zamknij się”.
- Nie drzyj się na nią! - krzyknął wysoki, lekko piegowaty chłopak. Wyglądał na ok. 1,80 metra. Był o wiele wyższy od Jade, przynajmniej tak jej się zdawało. Jego przenikliwe, niebieskie oczy rzuciły wściekłe spojrzenie Alby’emu i zasłonił dziewczynę. Jej wzrok przeniósł się na Newt’a, który momentalnie zrobił się czerwony. - OBOJE ZWINĄĆ CHLAPIDŁA!
- Nie drzyj się na nią! - krzyknął wysoki, lekko piegowaty chłopak. Wyglądał na ok. 1,80 metra. Był o wiele wyższy od Jade, przynajmniej tak jej się zdawało. Jego przenikliwe, niebieskie oczy rzuciły wściekłe spojrzenie Alby’emu i zasłonił dziewczynę. Jej wzrok przeniósł się na Newt’a, który momentalnie zrobił się czerwony. - OBOJE ZWINĄĆ CHLAPIDŁA!
Ciemnooki
nie wytrzymał i odepchnął Gally’ego na bok. Zapadła cisza. Najwyraźniej
Newt dysponował jakimś szacunkiem, skoro wszyscy się momentalnie
zamknęli.
-To
jest strefa... A my jesteśmy Streferami. Wyjdźmy z tego lasu, to sobie
to zobrazujesz - powiedział już o wiele łagodniejszym i milszym tonem.
- Czego się gapicie?! Jazda stąd, szczylniaki - rzucił poczerwieniały ze złości Gally.
- Czego się gapicie?! Jazda stąd, szczylniaki - rzucił poczerwieniały ze złości Gally.
Dzieciaki
rozeszły się, pojękując. Pod drzewem została tylko Jade, Minho, Newt,
Alby i Gally. Ten ostatni otoczył ją ramieniem i zaczął przemawiać.
- Każdy przechodził to, co ty, więc nie wpurwiaj się, bo to nic nie da, laleczko...
- Nie mów tak do mnie! I zabieraj tą łapę.. – dodała, odsuwając się w stronę Minho. Ten rzucił jej wściekłe spojrzenie jednak nic nie powiedział. Jade była tak zmęczona, że nic już nie chciała mówić. Przez głowę przemknęła jej myśl, że równie dobrze ktoś mógłby ją pyknąć i byłoby po sprawie. Gally posłusznie wykonał rozkaz.
- To znaczy, chciałem powiedzieć...
- Wybacz mu tę klumpowatą gadkę, świerzynko, ale nasz kartoflanonosy kolega chciał powiedzieć, że lepiej wszystkiego nie wiedzieć.
- Ja jednak chcę i TO JUŻ!
- A proszę cię bardzo - rzekł Minho, pchając ją do przodu.
- Nie mów tak do mnie! I zabieraj tą łapę.. – dodała, odsuwając się w stronę Minho. Ten rzucił jej wściekłe spojrzenie jednak nic nie powiedział. Jade była tak zmęczona, że nic już nie chciała mówić. Przez głowę przemknęła jej myśl, że równie dobrze ktoś mógłby ją pyknąć i byłoby po sprawie. Gally posłusznie wykonał rozkaz.
- To znaczy, chciałem powiedzieć...
- Wybacz mu tę klumpowatą gadkę, świerzynko, ale nasz kartoflanonosy kolega chciał powiedzieć, że lepiej wszystkiego nie wiedzieć.
- Ja jednak chcę i TO JUŻ!
- A proszę cię bardzo - rzekł Minho, pchając ją do przodu.
Po
raz kolejny tego dnia Jade zaryła o kamienne podłoże. Poraniła sobie
kolana, jednak widok, jaki ukazał się jej przed oczami, sprawił, że nie
czuła już niczego. Wielkie kamienne mury tworzące idealny kwadrat
otaczały ją ze wszystkich stron. Ją, Streferów, wioskę. Ogromne betonowe
mury sprawiły, że Jade poczuła się mała, wręcz malutka jak mrówka. To
wszystko zapierało dech w piersiach, ale i przerażało. Jade poczuła
strach. Była zamknięta jak ptak, a z czterech czarnych szczelin między
murami dochodziły najróżniejsze dźwięki. Zaczęła się obracać,
podziwiając, co jeszcze skrywa „Strefa”. W najbliższym rogu dziedzińca,
gdzie akurat byli, stała stara rozwalająca się szopa i las, z którego
właśnie wyszli. Składał się głównie z buków i małej części z sosen.
W innej części były uprawy. Z tej odległości Jade dostrzegła jedynie parę drzew owocowych oraz inne rośliny. Wysokie, zielone słupy wyglądające jak kukurydza oraz coś, co przypominało pomidory. W rogu, naprzeciw była zagroda. Znajdowały się tam świnie, krowy i owce, zamknięte w zagrodach. Przez chwilę zastanowiła się, czy może to nie siedziba Patelniaka albo Winstona czy jeden im pies. Ostatnia cześć wydawała się być skupiskiem uschniętych drzew. Patrząc na nie., przeszły ją czarne myśli. Jak już zdążyła zauważyć, niebo było jasne i bezchmurne, co było straszne dziwne. Po wyjściu z lasu do jej nosa wtargnęły różne zapachy: pieczonego chleba, obornika, pieczonego mięcha.
- Napatrzyłaś się już, księżniczko? - rzucił Alby, zakładając ręce na piersi.
W innej części były uprawy. Z tej odległości Jade dostrzegła jedynie parę drzew owocowych oraz inne rośliny. Wysokie, zielone słupy wyglądające jak kukurydza oraz coś, co przypominało pomidory. W rogu, naprzeciw była zagroda. Znajdowały się tam świnie, krowy i owce, zamknięte w zagrodach. Przez chwilę zastanowiła się, czy może to nie siedziba Patelniaka albo Winstona czy jeden im pies. Ostatnia cześć wydawała się być skupiskiem uschniętych drzew. Patrząc na nie., przeszły ją czarne myśli. Jak już zdążyła zauważyć, niebo było jasne i bezchmurne, co było straszne dziwne. Po wyjściu z lasu do jej nosa wtargnęły różne zapachy: pieczonego chleba, obornika, pieczonego mięcha.
- Napatrzyłaś się już, księżniczko? - rzucił Alby, zakładając ręce na piersi.
Odwróciła
się. Teraz miała czas, aby dokładnie się im przyjrzeć. Pierwszym od
lewej, jeśli ją pamięć nie myliła, był jasnowłosy Gally. Jak zwykle
zgrywał obrażonego na cały świat. Nie wyglądał na przyjemniaczka.
Kolejny z nich, czyli Minho, był czarnowłosym Azjatą, który zgrywał
twardziela. Spod jego niebieskiej, lekkiej koszuli wystawały mięśnie.
Alby był poważny. Jego krótkie, przystrzyżone czarne włosy oraz ciemne
oczy idealnie pasowały do jego odcienia skóry. Był ubrany jak każdy
nastolatek, nie licząc tych wszystkich brudnych plam, zresztą jak u
wszystkich „Streferów”. Ona do czystych też nie należała.
- Co jest za tymi murami? -spytała, patrząc jak zaczarowana na szczeliny między ścianami. Jakaś magiczna siła ciągnęła ją w tamtą stronę. Powolnym krokiem zaczęła iść w stronę wielkich murów, jednak ktoś złapał ją za koszulkę i pociągnął do tyłu, sprawiając, że ponownie upada, tyle że tym razem na tyłek.
- Tobie nie wolno tam podchodzić, a tym bardziej wchodzić, Njubi - warknął Gally, kucając przed nią.
- Odwal się! Niby czemu?! Jakieś potworki wyjdą i mnie zeżrą? - parsknęła śmiechem i jednym kopnięciem zwaliła z siebie Gally'ego. Ten pomasował sobie ramie i rzucił Jade wściekłe spojrzenie.
- A żebyś wiedziała, świerzynko. I żeby ci nie przyszło do głowy tego sprawdzać - mruknął Alby, pomagając jej wstać. Strzepnęła z siebie kurz i kamyki, po czym ponownie przyjrzała się wielkim wrotom. Nagle wybiegło z nich dwóch chłopaków.
- A ci to mogą, hę?
- To Zwiadowcy, oni jako jedyni mogą przemierzać labirynt w poszukiwaniu wyjścia. Słuchaj, lala, i tak za dużo ci powiedziałem, jak na dzisiaj. Newt, zwołaj tu jakiegoś sztamaka, niech ogarnie jej jakieś wyro. Chyba że księżniczka boi się spać sama, to udostępnimy jej jedno z naszych. - Minho zbliżył się do niej i szurnął ją łokciem.
- Chwilunia... LABIRYNT?
- Ta... Niech się kimnie na moim leżaku, jutro ogarniemy jej własną pryczę... Albo szopę - rzucił Newt.
- Co jest za tymi murami? -spytała, patrząc jak zaczarowana na szczeliny między ścianami. Jakaś magiczna siła ciągnęła ją w tamtą stronę. Powolnym krokiem zaczęła iść w stronę wielkich murów, jednak ktoś złapał ją za koszulkę i pociągnął do tyłu, sprawiając, że ponownie upada, tyle że tym razem na tyłek.
- Tobie nie wolno tam podchodzić, a tym bardziej wchodzić, Njubi - warknął Gally, kucając przed nią.
- Odwal się! Niby czemu?! Jakieś potworki wyjdą i mnie zeżrą? - parsknęła śmiechem i jednym kopnięciem zwaliła z siebie Gally'ego. Ten pomasował sobie ramie i rzucił Jade wściekłe spojrzenie.
- A żebyś wiedziała, świerzynko. I żeby ci nie przyszło do głowy tego sprawdzać - mruknął Alby, pomagając jej wstać. Strzepnęła z siebie kurz i kamyki, po czym ponownie przyjrzała się wielkim wrotom. Nagle wybiegło z nich dwóch chłopaków.
- A ci to mogą, hę?
- To Zwiadowcy, oni jako jedyni mogą przemierzać labirynt w poszukiwaniu wyjścia. Słuchaj, lala, i tak za dużo ci powiedziałem, jak na dzisiaj. Newt, zwołaj tu jakiegoś sztamaka, niech ogarnie jej jakieś wyro. Chyba że księżniczka boi się spać sama, to udostępnimy jej jedno z naszych. - Minho zbliżył się do niej i szurnął ją łokciem.
- Chwilunia... LABIRYNT?
- Ta... Niech się kimnie na moim leżaku, jutro ogarniemy jej własną pryczę... Albo szopę - rzucił Newt.
Jade
przełknęła ślinę i obdarowała Newta pół uśmiechem ulgi. Z jednej strony
cieszyła się, że będzie blisko jedynego sprzyjającego jej człowieka w
tym kwadracie, ale z drugiej będzie spać w bunkrze pełnym chłopaków
- Skąd w tobie taki akt poświęcenia, Newt? Czyżby nasza nowa koleżanka wpadła ci w oko? - palnął ciemnoskóry chłopak, targając blondyna po włosach.
- Skąd, ona? A widziałeś ty ją?
- Skąd w tobie taki akt poświęcenia, Newt? Czyżby nasza nowa koleżanka wpadła ci w oko? - palnął ciemnoskóry chłopak, targając blondyna po włosach.
- Skąd, ona? A widziałeś ty ją?
Chłopcy wybuchnęli śmiechem. Jade nie pozostało nic innego jak podporządkować się woli tych żartownisiów.
- Super - jęknęła ze zdegustowaniem. Zabolała ją lekko wypowiedź Newta. Czyli była aż taka brzydka? Westchnęła i złapała się lekko za ramię. Targała nią czysta wściekłość. Zamknięta pośród chłopców w labiryncie.
- Super - jęknęła ze zdegustowaniem. Zabolała ją lekko wypowiedź Newta. Czyli była aż taka brzydka? Westchnęła i złapała się lekko za ramię. Targała nią czysta wściekłość. Zamknięta pośród chłopców w labiryncie.
Witam w Rozdziale II. Inspirująca nazwa nie powiem. Miałam dziś przyjęcie i jestem wykończona. Jako że wczoraj "poprawiłam" ten rozdział (nie ma ni Fuja żeby to było poprawione) postanowiłam go wstawić. Na razie napaliłam się na więźnia więc będzie wiezień. Zmieniłam opo o Lokim i chyba wgl zacznę od początku bo mi nie podchodzi. Ogólnie napisałam już z 3 rozdziały ale nie mam weny żeby pisać dalej więc sb oszczędzę. Kapitana Ameryki możecie spodziewać się we wtorek ok godz 19:00.
Dzisiejszy rozdział dedykuję Viv która z rozmachem wróciła z Więzią. Dziekuje ;)
Pozdrawiam
Rachel
Nominowałam cię do LBA ,więcej u mnie
OdpowiedzUsuńhttp://wszystko-i-nic-by-radosna.blogspot.com/2015/05/nominacja-lba.html
A co do rozdziału ?
Typowi chłopcy :D
Super dzięki ;) Chłopcy jak chłopcy hyhyhy poczekaj do następnych rozdziałów to się uśmiejesz
UsuńRachel
Hm... Kobieto... Gdyby nie te liczne, naprawdę rażące błędy byłoby dobrze... Poczytaj sobie o poprawnym zapisie dialogów - rada, która przydaje się każdemu blogowiczowi; sama kiedyś taką dostałam ;) - a także popracuj nad swoją interpunkcją.
OdpowiedzUsuńPomysł niezły, teraz zobaczymy, jak bedzie z wykonaniem. Trzymam kciuki byś się rozwijała :D Tylko się nie zniechęcaj!
Pozdrawiam!
nowa-w-hogwarcie.blogspot.com
Moja beta przymula więc i rozglądam się za nową, spokojnie jak na razie to tylko przedstawienie Strefy od 3-4 rozdziału to się mniej więcej zmieni ;P
UsuńRachel
No cześć, już jestem. Wybacz, że tak długo, ale czasu naprawdę mi brakuje, eh :(.
OdpowiedzUsuńZaznajomiłam się z tym, co już tu opublikowałaś i muszę przyznać, że pomysł mi się podoba i ogólnie cały blog przypadł mi do gustu. Nie wiem, czy to za sprawą szablonu, bo jest śliczny, czy tak po prostu. :) Jak zwykle fajnie prowadzisz dialogi, naturalnie, czasem naprawdę można się nieźle pośmiać. Co jak co, ale rozbawić to Ty mnie umiesz. W pozytywnym sensie, oczywiście XD.
Dużo weny Ci życzę i pozdrawiam.
Dzięki ;) Staram się jak mogę. Czasem się zastanawiam czy nie za luźno.Ogólnie staram się aby właśnie ukazać to wszystko. No bo co? otacza
Usuńcię horda chłopaków a ty cicha i spokój? no właśnie.I to jest straszne pokazać to tak jak żeby było.
Rachel
Przeczytałam i powiem jedno: I love it~!
OdpowiedzUsuńOpko bardzo mi się spodobało, a charakterek Jade na pewno sprawi w przyszłości wiele problemów ^-^
Mam nadzieję, że nie stracisz weny do pisania i pamiętaj również o reszcie zaczętych opowiadań ;)
Pozdrawiam,
Iravu
Teraz raczej jest to niemożliwe skoro jest tam Newt ^^ wena jak na razie mi dopisuje więc daje rade, wolno ale daje rade. Dzięki wielkie za komentarz doceniam takich ludzi ;3
UsuńRachel
W końcu dotarłam xD
OdpowiedzUsuńA więc zaczynając od początku. Muszę Cię pochwalić za akcję. Ciekawa, choć nie do końca zrozumiałam po co Jade uciekała, by już po chwili - w iście szatańskim stylu - zeskoczyć z drzewa i wyjawić swą kryjówkę xD W każdym razie, ciekawi mnie, co zrobisz w następnym rozdziale, gdyż na razie nie bardzo można wyczuć, jak rozwinie się fabuła. Co do jednego, że Newt i Jade czują do siebie mięte xD
Tu pochwały się kończą, a zaczynają minusy. Bardzo rażą mnie nagminne błędy interpunkcyjne i dziwne zdania, które nie do końca rozumiem. Nie zniechęcaj się jednak. Nad interpunkcją i stylem trzeba popracować. Poniżej wypiszę Ci kilka zdań, czy też słów z Twojego opowiadania, które wydały mi się najbardziej rażące:
- "Siłą czystej woli i siły przewróciła się o na plecy." - Nie za dużo tu czasami tej siły? xD
- "Cofając się do tyłu" - Jeśli się cofasz to wręcz oczywiste, że do tyłu. Nie da się cofać do przodu xD
- "Jade biegła jak siły i wciąż przyśpieszająca adrenalina we krwi pozwalała." - Tego zdania kompletnie nie rozumiem. Wybacz...
- "Po raz kolejny tego dnia Jade zaryła o kamienne podłoże pełne kamieni" - To "pełne kamieni" mogłaś pominąć. Wiadomo, że kamienne podłoże jest pełne kamieni xD
No to tyle na dzisiaj.
Pozdrawiam!
Miło że jesteś ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda nie radzę sobie ehh nie mam kogo po prosić o poprawę tekstu to smutne ehh Hmmm nie martw się Jade będzie miała jeszcze kilku adoratorów w końcu to strefa, miejsce gdzie jest 30 facetów XD
Rachel