"Kurde, Jade, nie powiesz, że ci się nie podoba" - pomyślała. Coś w tym było. Miał na sobie brązowy podkoszulek, brudny od niezidentyfikowanych plam i kurzu. Jego gęste, złociste włosy, co prawda były przydługie, jednak dla niej idealne. Umięśnione ramiona były zapewne wstanie unieść niejeden ciężar.
- ...co nie, Jade? Jade! - Chłopak pstryknął jej palcami przed oczyma. Dziewczyna oprzytomniała i, zawstydzona, spojrzała mu w oczy. Czuła, że płonie w środku. Newt wybuchnął śmiechem, a jego towarzyszka zadrżała.
- Może jednak coś było w tym, co mówił Minho.
- Spadaj! - Pchnęła go na mur i odwróciła się. Szybszym krokiem udała się w stronę dziedzińca, idąc najdalej, jak tylko mogła, od tej świni. Nagle magiczna bańka, którą wytworzyła sobie na temat Newta, gwałtownie prysła.
- Ej, mała, wylaksuj! Wcale nie twierdzę, że...
- NIE MÓW TAK DO MNIE! Mam na imię Jade!
Zacisnęła pięści i kopnęła w kamienie na betonie. Puściła większego buraka niż się spodziewała. Gapiła się w ziemię. Zatrzymała się dopiero przy wielkim dębie koło farm.
~*~
Spojrzała w górę.
- Ty jesteś tą dziewczyną, tą... Njubi? - Ciemny brunet o rdzawych oczach stanął obok niej. Tak jak ona uporczywie szukał czegoś w wielkim dębie. Jade spojrzała na niego, odrywając się od swoich chorych myśli.
- Taaa, a ty jesteś pewnie ten, jak wy to mówicie... sztamak, co miał mi załatwić wyro i jakąś szamę... - W ustach Jade musiało to zabrzmieć dziwnie. Chłopak nie mógł mieć więcej niż 16-17 lat. Wyglądał jak każdy w strefie. Niegrzeczny chłopiec w pobrudzonych ciuchach i znoszonych butach. Był przystojny, a jego głos był całkiem miły. Nie to co głos Gally'ego czy Alby'ego.
- Phi, to sztamaka nie widziałaś. Jestem James, a ty to pewnie Jade, co uciekła Minho? Haha! Cała strefa o tym gada, a on sam przygotowuje się do swojego pierwszego zwiadu po labiryncie, jako zwiadowca. Purwa, za dużo powiedziałem... - Przeczesał włosy i uśmiechnął się, zawstydzony. - Nie zadawaj pytań - rzucił, zanim Jade zdążyła otworzyć usta. Chciała dokładniej wypytać go o zwiadowców i o labirynt, jednak wiedziała, że lepiej nie psuć sobie stosunków ze wszystkimi facetami.
- Cholera, dlaczego nikt nie chce mi nic powiedzieć!?
Tupnęła nogą siadając z obrażoną miną na pasie zieleni wokół drzewa.
- Słuchaj, jesteś świerzuchem, dowiesz się w swoim czasie, a teraz wstawaj i idziemy po jakieś żarło do Patelniaka. Jeść mi się chce. - Chłopak olał siedzącą na ziemi Jade i powolnym krokiem zaczął iść w stronę farmy zwierząt. Dziewczyna oburzyła się i opuściła ramiona, przekrzywiając głowę na bok.
- "Dowiesz się w swoim czasie, bla bla bla". Czemu do jasnej klumpiastej, jak wy to mówicie, wszyscy traktują mnie tu jak dziecko!? Jestem starsza od większości z was! - warknęła, wstając i strzepując kamienie ze swoich czarnych legginsów. Chłopak zaśmiał się.
- Jak na świerzynkę jesteś strasznie marudna i dociekliwa. Za bardzo. Radzę Ci trzymać chlipało na wodzy, inaczej Alby Ci je ukróci - taka mała rada na przyszłość.
James włożył ręce do kieszeni. Szedł tak szybko, że Jade ledwo za nim nadążała.
~*~
Przeszli przez dziedziniec, a dziewczyna raczej truchtała tuż obok wysokiego towarzysza. Co jakiś czas mijali streferów, którzy oglądali się za Jade. Czuła się strasznie nieswojo. Była przestraszona, zła, sfrustrowana, osaczona, samotna. Burza uczuć, jaka w niej pulsowała, potrzebowała gdzieś się ulotnić . Marzyła, żeby ktokolwiek z nią porozmawiał i nie wyśmiał jej. Wiedziała, że tu to niemożliwe. Nagle jej serce zrobiło się ciężkie, a w żołądku poczuła ukłucie. Po tylu spotkaniach z glebą, miała ochotę położyć się i spać. Nagle podłoże zaczęło się trząść, a kamienie na posadzce podskakiwać. Głośne zgrzytanie i pisk wydobywał się ze wszystkich stron. Jade obróciła głowę. Straszliwe zgrzytanie wydobywało się z szczelin labiryntu. Kamienne ściany jakby nagle zaczęły się zamykać od prawej do lewej.
- Co to, do jasnej cholery, jest!? - wrzasnęła, a James położył jej rękę na ramieniu.
- To labirynt. Zamyka się na noc i rano ponownie się otwiera. Przyzwyczaisz się, Njubi, chodź, bo te smrodasy wsuną całe nasze żarło.
James w ogóle nie przejął się tym, że wielkie ściany grubego labiryntu tak po prostu, wbrew prawom fizyki zaczęły się zamykać. Blada jak ściana dziewczyna patrzyła, jak jakakolwiek wolna przestrzeń między ścianą a murem zanika. Ciarki przebiegły jej po plecach, a zimny pot oblał jej ciało.
- JAK WIELKIE MURY MOGĄ SIĘ TAK PO PROSTU PORUSZAĆ!? JAMES ODPOWIEDZ MI! - wrzasnęła, przekrzykując okropny dźwięk zamykających się wrót.
- A ty dalej... Ehh, to są wrota, jak już mówiłem. Mniej pytań a więcej milczenia. - Jade przypatrywała się jeszcze przez chwilę dopóty, dopóki wielkie, jak to powiedział James, "wrota" się nie zamknęły. Stała jeszcze kilka sekund w osłupieniu, patrząc na wąską, ledwo zauważalną szczelinę w zamknięciu.
Brunet szarpnął ją i pchnął do przodu. Zacisnęła zęby i szła zaraz obok chłopaka. "Mniej pytań, więcej milczenia" - łatwo ci mówić - mruknęła ledwo słyszalnie. Przez resztę drogi w ogóle się do siebie nie odzywali.
~*~
Siedziała samotnie na ławce, przeżuwając jabłko i wciąż rozmyślając o labiryncie, zwiadowcach i monstrualnych wrotach zamykających się na noc. Chłopcy siedzieli w ławkach obok, śmiejąc się i wygłupiając, ewentualnie od czasu do czasu obczajając Jade. Dwie ławki dalej siedział Newt. Wcinał jakąś kanapkę i rozmawiał z Alby'm i jakimś niższych chłopakiem. Jedna noga Jade zalegała na ławce, a druga swobodnie zwisała, nie dotykając ziemi. Nagle Newt wstał i skierował się w jej stronę. "Super, jeszcze on" - pomyślała. Ugryzła kolejny kęs czerwonego jabłka i spojrzała na mroczny las, który w większości składał się z przeschniętych drzew, rzucających złowieszczy cień od zapalonych pochodni. Był już metr od niej, kiedy była pewna, że coś powie, jednak on bez jakiegokolwiek spojrzenia czy słowa wyminął ją i podszedł do wysokiego, rudowłosego chłopaka popijającego wodę. Jade poczuła, jak ogarnia ją złość i osamotnienie. Jedyna osoba, którą miała za w porządku ją olała. Westchnęła. "Co za ironia losu". Jedyne co spodobało jej się dotychczas w strefie, to żarcie. Postanowiła zrobić coś totalnie idiotycznego, co jej w tamtym momencie wydawało się zabawne. Wstała i podeszła do stolika, przy którym siedział Minho i jeszcze trzech chłopaków.
- Hej, jak tam żarcie? - Ciekawsze pytanie jej się nie nasunęło. Chłopcy spojrzeli na nią jak wryci, a ona, podpierając się na łokciu, uśmiechała się lekko.
- Nasza księżniczka, witaj, Jade. Jak pierwszy dzień w strefie? O ile można nazwać go pierwszym. - Minho zaśmiał się tak, jak i reszta jego kompanów. Dziewczyna westchnęła i uderzyła głową o ławkę.
- Fatalnie - rzuciła. Minho położył jej rękę na ramieniu i poklepał parę razy.
- Przyzwyczaisz się, świerzynko. To pierwszy dzień, on zawsze jest najgorszy.
- Cześć chłopaki, cześć Ja-... O purwa. - To był Newt. Podrapał się po głowie i usiadł naprzeciw niej. Dziewczyna poczuła ukłucie w brzuchu. Wbiła w niego taki wzrok, jakby chciała go zabić. Minho musiał to chyba zobaczyć, bo uśmiechnął się chytrze. Reszta mu zawtórowała.
- Możesz przestać się wkurzać?! To się robi irytujące - powiedział jej prosto w oczy, wstając. Jade zrobiła to samo.
- A ty nie jesteś nic lepszy. Mógłbyś mnie nie irytować? To mnie wkurza.
Newt się zaśmiał. Dziewczyna nie bardzo wiedziała, o co mu chodzi. Reszta obecnych chłopców obserwowała tę dwójkę w napięciu.
- Później damy sobie po łapach, nie przy nich - syknął blondyn, zbliżając się do Jade.
Nie wiedziała, o co chodzi Newtowi. Chciała się stamtąd jak najszybciej ulotnić.
-Niech ktoś jej pokarze, gdzie są łazienki - rzucił do towarzystwa. Jakiś mniejszy chłopak wyłonił się z tłumu chętnych i poszedł w stronę budynku z mapami, prowadząc kobietę za sobą.
~*~
To tam spali streferzy. Świadczyła o tym ilość rozłożonych kocy i śpiworów. Mały chłopiec wskazał jej palcem betonowe pomieszczenie. Weszła do środka. Paliła się tam jedna świeczka i wisiało krzywe lustro, a pod nim miska napełniona wodą. Spojrzała na siebie. Była niską szatynką z lekko falowanymi włosami o niebieskich, przenikliwych oczach oraz smukłych rysach twarzy. Nie należała do tłustych, a raczej do kościstych. Nie miała więcej niż 15-16 lat? Co ona robi w takim miejscu?
- Jestem aż taka kiepska?- jęknęła, patrząc na siebie.
Nie dziwiła się, że nikt do tej pory jej nie polubił. Gdy się krzywiła, wyglądała strasznie. Usiadła na stołku i przejechała włosy dłonią. "Nic już nie będzie tak jak dawniej" - nasunęło jej się.
- Długo będziesz jeszcze na siebie narzekać? - powiedział przyjemny męski głos.
Dziewczyna od razu go rozpoznała. Otworzyła drzwi i z trupią bladością spojrzała na niego. W świetle lampy granice między jego tęczówkami a źrenicą zaginęły zupełnie, a oczy świeciły się. Newt stał oparty o betonową ścianę "łazienki". Miał na sobie brudną i poplamioną białą bluzę z kapturem, rozpinaną na zamek.
- Być może.. Dobre pierwsze wrażenie poszło się rypać - westchnęła, stając obok blondyna. Co dziwne, chłopak parsknął śmiechem i uśmiechnął się do niej. UŚMIECHNĄŁ SIĘ! Dobrze, że było ciemno. Nie mógł zobaczyć, jak się rumieni. Odkąd przywitał ją w strefie, czuła do niego pewnego rodzaju słabość. Sama do końca jej nie rozumiała, po prostu tak było.
- Haha, masz jeszcze dużo czasu żeby nam zaimponować -"Cholera" - pomyślała.
- Jutro któryś z tego klumpowatego szefostwa oprowadzi cię po strefie, a za dwa dni trafisz do pierwszego z opiekunów i tak przez kolejnie 10 dni. Po tym czasie zwołamy zgromadzenie, które zdecyduje, pod które skrzydła trafisz... I tak musimy je zwołać... Jesteś pierwszą laską która tu trafiła...
Dziewczyna podrapała się po głowie. Opiekunowie? Zgromadzenie? O czym on do cholery gadał?!
- Widzę że nie masz cholernego pojęcia o czym mówię... - Pokręcił głową.
- Nie wiem, masz rację. BO NIKT NIE CHCE MI NIC POWIEDZIEĆ! - krzyknęła, unosząc ręce do góry, aby następnie uderzyć nimi o beton.
- Wylaksuj ma-... to znaczy Jade, na wszystko przyjdzie pora.
Zbliżył się do niej na tyle, że ich twarze dzieliły centymetry.
- Twoje początki w strefie też były podobne? - szepnęła w jego usta.
Dziewczyna topniała pod jego dotykiem. Przejechał jej po ramieniu ręką. "Złap mnie za rękę" - pomyślała.
- Ja trafiłem tu z paroma innymi osobami 4 miesiące temu. Jesteś trzecim Njubi, który przybył w pudle... i pierwszą dziewczyną w strefie, na prawie czterdziestu facetów. Patrzyli sobie w oczy.
Policzki Jade były już jak dorodne pomidory z ogrodu. Pochodnia, która była wbita w ziemię nieopodal, zaczęła gasnąć. Jade zaczęła drżeć. Newt spojrzał w jej oczy beznamiętnie i rzekł:
- Chodź, trzeba się wyspać. Jutro ważny dzień. Odwrócił się i zaczął iść w stronę budynku z mapami.
Dziewczyna stała chwilę, zauroczona Newtem, dopóki ponownie jej nie zawołał. Szła jak zaczarowana. Przez krótką chwilę była pewna, że Newt ją pocałuje, jednak uświadomiła sobie, jakie to głupie. Niemożliwością było, aby taki ktoś jak Newt zwrócił na nią uwagę. Szli w milczeniu, aż doszli do budynku, wymijając śpiących chłopaków. Weszli po schodach na górę, gdzie Minho przygotował mu już śpiwór, a dziewczynie hamak. Położyła się na boku i pozwoliła, by sen zamknął ją w swoich objęciach.