piątek, 12 grudnia 2014

VIII Bez Powodu

~*~Aarone~*~


„Zdenerwowana czterolatka ciekawie rozglądała się po pomieszczeniu. Ledwo co weszła do miejsca ,a już jej oczy wędrowały po meblach ,ozdobach, obrazach, to wszystko było obce, nowe. Jej nieśmiałość a jednocześnie szok po tym ,co zobaczyła w domu .Wysoki mężczyzna posadził ją na stołku i zaczął zdejmować malutkie ,różowe buciki i białą kurteczkę. Delikatnie rozplątał jej niechlujny warkocz ,długie ,kasztanowe włosy opadły do pasa a w metalicznych oczach pojawiły się łezki. Patrzyła z góry na spracowanego Normana Osbourne’a. W jego oczach było tyle troski ,tyle współczucia a jednocześnie żalu i złości. Ta banda ,ci ignoranci zabili jego najlepszego przyjaciela, człowieka ,z którym studiował i przyjaźnił się przez lata ,te oczy . . . Takie miał James, James Anastas .Można by rzec ,że córeczka to wykapany ojciec, ten sam kolor oczy i talent do pakowania się kłopoty. Zawsze udawało mu się unikać tych zbirów ,jak widać tym razem nie miał tyle szczęścia ,jego ukochana żona Lily i synowie ,wszyscy poszli na sąd boży, a ten biedny rodzynek został ,aby cierpieć przez następne lata .Jest mała i jeszcze tego nie rozumie, ale dziś w nocy odebrano jej wszystko ,co mogła mieć czterolatka- rodzinę ,rodziców, dom . . . to wszystko co kocha i może mieć małe ,bezbronne dziecko. Dziewczynka była jakaś nieobecna ,nie patrzyła swojemu nowemu opiekunowi w oczy, tak jakby myślała ,że wszystko jest w porządku ,ale i jednocześnie nie jest .Norman wiedział ,że jest w szoku ,pomimo że nie płakała ,po prostu tak jakby częściowo razem z rodzicami odwiedzała luk Davie’ego Jones’a. Jej oczy wciąż były utkwione w podłodze ,nogi nie ruszały się ,jej ciało po prostu zamarło w bezruchu. Nagle dało się słyszeć głośny tupot nóg po marmurze. Z ciemnych schodów zbiegła drobna ,czarnowłosa kobieta w bawełnianej koszuli i fioletowym ,cienkim szlafroku. Natychmiast podbiegła do męża i zmierzyła wzrokiem bladą jak ściana czterolatkę, swoją drogą dziewczynka nawet nie zwróciła uwagi na nowo przybyłą lokatorkę domu bogaczy.

-To jest to dziecko? Mówiłeś . . .-Kobieta spojrzała na ciemnookiego, chwytając go za nadgarstek. Zmierzyła go lodowatym wzorkiem a jej błękitne oczy błysnęły niebezpieczne Od początku nie była przychylna pomysłowi przygarnięcia dziewczynki. Gdy tylko mąż powiadomił ją o pośpiesznej decyzji i podróży do Gżacka ,próbowała go zatrzymać ,zmienić zdanie ,ale on był nieugięty. Wiedział ,że ostatnią wolą jego przyjaciela było, aby zaopiekował się jego oczkiem w głowie ,jego ukochaną córeczką, jedynym dobrem jakie po nim zostanie ,ale i przekleństwem jego dziada. To wszystko wzięło się od niego ,on zniszczył rodowi Anastasów życie, on podarował im sekret ,za który musieli płacić głowami ,Rubeus Anastas i jego Wnuk James już zapłacili! Z tego sławnego rodu pozostał tylko Severus i ona, ta mała bezbronna dziewczynka a to wszystko przez algorytm zwany przez Severusa „Cyrografem z San Venganzy”, miasteczka ,w którym Rubeus Anastas spisał cenny algorytm.

-Myślałem ,że jest starsza . . . tymczasem jest w wieku naszego Harrego, to chyba dobrze? Norman na chwilę odwrócił wzrok od dziewczynki i spojrzał na swoją żonę. Nie wyglądała na zadowoloną. Anna nigdy nie lubiła zbytnio Jamesa ,nie lubiła żadnych przyjaciół męża, zawsze była o niego zazdrosna, trzymała go krótko, nie pozwalała na decyzje, na wiele decyzji. Była piękna . . . ale bardzo zawistna.

-To przybłęda, sierota, którą ten kretyn ci podrzucił i co może mamy ją zaadoptować traktować jak własne dziecko?! Kobieta wzburzyła się nie na żarty. Spojrzała na męża wściekłym wzrokiem a jej głos z wysokiego stał się piskliwy. Kiedy tak małżeństwo Osbourne’ów się kłóciło ,malutka Aarone biegła przed siebie co sił w nogach ,nie patrząc gdzie leci .Wskoczyła do wielkiej szafy i zakopała się w ubraniach ,dopiero teraz doszło do niej ,co się stało ,jest sama, sama jak palec .”To przybłęda, sierota” -te słowa wciąż obijały się w jej głowie. Schowała głowę między kolana i zaczęła cicho łkać. Wiedziała pomimo swojego młodego wieku, że już nigdy nic nie będzie jak dawniej. Smutek ,żal ,to wszystko ,co teraz czuła ,było nie do opisania. Płakała, długo płakała. Słone łzy zaschły na jej policzkach ,wyżłobiły ślady, nawet nie zauważyła ,kiedy matka noc zabrała jej ciało do przyjemnej krainy snu.

Nad ranem . .

-Tato ,kto to jest? Niski chłopiec pokazywał palcem na ciemnowłosą dziewczynkę zakopaną między ubraniami i pościelami. Norman Osbourne był lekko zszokowany zaistniałą sytuacją, ponieważ cały wczorajszy wieczór szukał tej małej zguby. Jego żona wielce obrażona wysłała go na kanapę, więc miał wiele czasu na szukanie malutkiej dziewczynki w tym wielkim domu.

-To jest Aarone . . .”
-Marni? Panno Ray? Wszystko w porządku? Widząc przed sobą szefa, wykonałam niekontrolowany ruch rękoma, co się skończyło głośnym i bolesnym spotkaniem dosłownie twarzą w twarz z kafelkową podłogą. Wciąż byłam w lekkim śpiku po tym dziwnym śnie, więc i nie kontaktowałam zbytnio. Ten wczorajszy wieczór, Steve, dziadek . . . za dużo wrażeń jak na jedną noc. Właściwie to nawet nie pamiętam, co mi się do końca śniło. Był tam pan Osbourne i pani Osbourne i chyba jakiś dzieciak . . . nie wiem, nie pamiętam.

-Bruce ,to znaczy . . . Pan Wayne, przepraszam za swoją niesubordynację, tylko przymknęłam oczy. Byłam na maximum zakłopotana , oblałam się czerwonym rumieńcem i wbiłam wzrok w podłogę, na której wciąż spoczywało moje drobne ciałko. Wayne podał mi rękę i pomógł mi wstać. Pociągnął trochę za mocno, przez byłam trochę za blisko niego. Spojrzałam w jego ciemne oczy, nigdy nie przyglądałam im się zbyt dobrze, zawsze kryły to Bruce miał w zamiarze.

-Czyżby trudna noc? - Spojrzał na mnie tym swoim badawczym wzrokiem. Miałam wrażenie, że robi mi się niedobrze, wiedziałam, że to nic dobrego nie wróży, nic innego jak kłopoty, nawet domyślałam się czemu. Dziś w nocy robiłam coś ciekawszego niż tylko samo spanie, musiałam jakoś wyładować emocje z dnia poprzedniego.

-Nawet nie wiesz jak bardzo . . .-mruknęłam przeciągle. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, przez ułamek sekundy bałam się, że mój szef coś mi zrobi

-Mieliśmy włamanie do działu naukowego ,twojego działu, Ray, wiesz coś o tym?-O, kurde skąd . . . czyżbym zostawiła jakiś ślad? Byłam aż tak roztargniona, żeby zrobić jakiś błąd? Wiedziałam, że zbladłam ,zrobiło mi się słabo, to niemożliwe, żeby ktoś lub coś mnie zauważyło to . . . . to . to niemożliwe ,nie wierzę... co mnie tak rozkojarzyło? Żeby mnie zauważyli? Czyżby ten pieprzony żołnierzyk? Tamtej nocy . . . . dziadek ma rację, zaczynam mieć coraz mniejszą kontrolę nad tym moim potworem-nad panterą. Już nie wiem, co robię skoro okradam własne miejsce pracy. Gdybym nawet chciała coś zaiwanić, zrobiłabym to inaczej a nie . . . nie w ten sposób. Najgorsze jest to, że zrobiłam to „Bez Powodu”. Przymknęłam oczy i spojrzałam w rdzawe oczy Bruce’a.

-Nic kompletnie...Wciąż w lekkim szoku wpatrywałam się w niego jak głupia.

-Cóż nie jesteś Supermanem, nie wiesz wszystkiego. Zrobiłam się czerwona i powolnym krokiem szliśmy w stronę windy. Miałam wrażenie, że odkrył mój sekret i wszystko się rypnie. Miał sposoby i możliwości, był szefem dość dziwnym i o dziwnych prośbach. Swoją drogą w gazecie i to na pierwszej stronie była wzmianka o niejakim Batmanie, nie wiem czemu, ale jakoś coś mi świtało, gdy tak na niego patrzyłam, stanęliśmy naprzeciw siebie, kiedy mała ślimacza winda odtworzyła się.-Miłego dnia, Marni! Pan Wayne znacząco się pochylił i lekko pocałował mnie w usta. Winda się za nim zamknęła, a ja wciąż jak taki czubek stałam tam, jak słup soli dotykając palcami swoich warg. Co im wszystkim odbija, żeby mnie całować? Czy ja mam na czole napisane „Pocałuj mnie i zgwałć”?. Zaczynało mnie to irytować, chociaż jeżeli chodzi o mojego szefa było to w miarę dopuszczalne. Był miły, szarmancki, grzeczny i dobrze wychowany, ale i tajemniczy. Nigdy jeszcze nie zaprosił mnie na żaden „służbowy” obiad ani nic w tym stylu, więc miałam dowód aż do teraz, że nie jest mną zainteresowany. Przez ten cały czas byłam pewna ,że on wciąż podkochuje się skrycie w tej swojej przyjaciółce Rachel Dawns, ale ona chyba dała mu kosza i poszła się pukać z tym prokuratorem okręgowym Gotham Harvey’em Dent ‘em. Nawet gdybym miała jakieś notowania u niego, to nie jestem pewna, czy nawet bym chciała, żeby coś więcej mnie z nim łączyło. Bruce Wayne to mój szef, więc im mnie z nim mniej łączy, tym lepiej.

~*~Steve~*~

Avengersi zgromadzeni przy jednym stole przyglądali się Fury’rmu krążącemu po Sali i rzucającemu w czasie drogi wszystkie przekleństwa alfabetu łacińskiego. Pomimo że nie było po nim widać, można by powiedzieć, że jest wściekły jak jeszcze nigdy. W końcu rzucił aktami o podłogę i niczym wściekłe dziecko zaczął je deptać, kląć na tego przebiegłego sierściucha .Tak, pantera nawiała nam . . . znowu, ale tym razem z nowym wyposażeniem. Pistolety haki, triki, bombki i inne utrudniające nam życie urządzenia. W dodatku po New Yoru’u oraz Gotham City szalał jakiś idiota w pelerynie wyglądający jak ogromny nietoperz, kolejny walnięty psychicznie wariat ,który uciekł z Arkham. Tak jak kotek jest nieuchwytny, dziecko nocy, czarne kolory tyle że w tym przypadku to mężczyzna. Nikt nie miał pomysłu ,jak powstrzymać tych bandytów. Dwóch największych zabijaków na świecie ,zielona bestia zdolna przenosić góry, Stark w swojej kolorowej puszcze i ja, żołnierz z tarczą, nie liczę Thora on jest ciągle nieobecny. Wszyscy czekali na jakiś rozkaz, konkret, cokolwiek! Nie zostawia śladów, jest po prostu nie do wykrycia, kiedyś może przy tak zwanych dobrych wiatrach natrafimy na jakiś trop. Rozjuszony Nick kopnął w krzesło i podszedł do okna, rzucił jeszcze parę przekleństw, po czym powiedział już spokojnie:

-Masz coś Stark?

-Jeszcze nic, właściwie nic prócz tego, co mamy. Żadnych informacji o o rodzicach, miejscu ,wyglądzie . . ona po prostu jest za dobra, Fury i choćbyś wydłubał sobie drugie oko, nie znajdziesz . .

-JESTEŚMY NAJLEPSZĄ AGENCJĄ SZPIEGOWSKĄ NA ŚWIECIE, ŻADNA FUTRZASTA DZIEWCZYNA W KOMBINEZONIE NIE JEST W STANIE NAM UMKNĄĆ!- ryknął w stronę miliardera, łypiąc na niego swoim zdrowym okiem. Natasza się wzdrygnęła i wpatrzyła w stół, zaczęła nerwowo kręcić młynki. Zacząłem się zastanawiać, czy ona czegoś nie ukrywa, ale chwila moment... przecież to szpieg, gdzie tam, to nadszpieg i jakieś kłamstewko mogłoby ją zdenerwować lub wywołać poczucie winy.


12 godzin wcześniej . . .

„-ŁAPAĆ JĄ!- Klint wrzasnął ,celując w nią łukiem. Strzała minęła ją w locie dosłownie o kilka milimetrów. Tarcza i pociski z kombinezonu Starka poszybowały w stronę dziewczyny z kocimi uszami ,trafiając jak myśleliśmy ,celnie. Pudła wyleciały w powietrze. Kiedy Tasha zbliżała się powolnym krokiem do resztek niewypałów, zza muru wyskoczyła ona w pełni swojego majestat.u W łapach trzymała sztylety ,w trakcie skoku ,co prawda ,wyglądała majestatycznie niczym pantera skacząca ze skrzydłami. Teraz była jak prawdziwa kocica ,łapy wysunięte naprzód, wysunęła ostre jak brzytwa paznokcie i buty na wysokim obcasie niczym potężne łapy. Nim Klint zdążył się obejrzeć i wycelować w nią ,ona go przewróciła i pchnęła na komin. Barton uderzył dość mocno w tył głowy i upadł w bezruchu, Natasza się cofnęła po Hawkeye’a a ja wraz ze Starkiem pomknęliśmy za uciekającym sierściuchem. Zeskoczyła po dachach w dół i zaczęła wtapiać się w ciemność .Złapała się barierki i zrobiła dwa koziołki w powietrzu po czym bezdźwięcznie upadła na chodnik. Jej srebrne oczy błysnęły z ognikiem adrenaliny ,przeszywając mnie i powodując zimne dreszcze .Zdawało mi się, że już kiedyś je gdzieś widziałem, były bardzo znajome .Już nie pierwszy raz doznałem tego dreszczu Jak się okazało, Klint doznał poważniejszych obrażeń ,bo nasz kociak zdążył podziurawić go rzutkami jak ser. Zaczęła nam zwiewać ,biegnąc slalomem ,ginąc w ciemnościach ,jednak Stark szybko podświetlał drogę ,dzięki czemu wiedziałem ,gdzie rzucać. W końcu zagoniliśmy ją w kozi róg. Tony z triumfalną miną powiadomił Romanoff ,że mamy ją , głos ze słuchawki okazał się bardzo uradowany i chciał widzieć głowę pantery na talerzu .Rozumiem ,nienawiść, ale żeby aż tak drastycznie? Powoli zaczęliśmy się zbliżać do uciekinierki ,kiedy z mroku wyłoniła się czarna postać w pelerynie i dosłownie pochłonęła panterę w tych ciemnościach egipskich. Nawet nie zauważyliśmy ,kiedy potwór-nietoperz(potocznie zwany przez innych Batman) zabrał nam kota sprzed nosa.

-No pięknie ,kolejny wariat w masce. Czyż nie pomyliły mu się drogi? Ja myślałem, że idiotów wyglądających jak poszarpane gacie mojej babci ,trzymają tylko w Arkham. Widać Wayne nie dba o swoje zakłamane miasto ,za mało kasy ma, mówiłem ci, że im mniej kasy ,tym gorzej dla miasta -Stark zaśmiał się i uśmiechnął ,jak na głupka przystało

-Ty w ogóle nie dajesz kasy na ważne rzeczy. Wayne wykłada kasę na domy dziecka i inne fundacje charytatywne Od czasu do czasu mógłbyś się czegoś od niego nauczyć

-Na przykład? -Uniósł brew i spojrzał na mnie z góry

-Na przykład jak zamknąć dziób i ukryć egoizm.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hay! Doszłam do wniosku że zamiast was zanudzać bd was zanudzać na dole. Pewnego rodzaju postęp XD No jeszcze dwa rozdziały i pojawi się nowa postać dość znacząca w moim opowiadaniu. Jak myślicie kto to będzie? Na wstępie chce też bardzo przeprosić wszystkich u których nie bywam regularnie. Wybaczcie ale mam teraz niezły zapieprz ze stroikami na kiermasz i nie mam kompletnie na nic czasu. Za poprawkę interpunkcji Dziękuję Pani Gosi ;) W razie błędów innych proszę o korektę lub radę na ten temat (Lupin być analfabeta i nie umieć wstawiać przecinki).Liczę że rozdział się podoba tak że Zapraszam do komentowania c:
Pozdrawiam Per Lupin
Ps. Pracuję nad zwiastunem tak że koło świąt powinniście się go spodziewać :D taki mały bonus świąteczny

11 komentarzy:

  1. Nowa postać...ohohohoh kto to moze być xD
    nie no na serio nie mam pojęcia, a nie mogłabyś dać swym czytelnikom jakiejś podpowiedzi? no weź....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak ładnie prosisz będzie to wychowanek naszej głównej bohaterki c;

      Usuń
    2. wychowanek głównej bohaterki...to wciąż zagadkowe xD

      Usuń
    3. No nic więcej nie mg powiedzieć bo cały rozdział diabli by wzięli

      Usuń
  2. Już nie mogę się doczekać tej nowej postaci *0*
    świetny rozdział, daję 10/10 latających reniferów xD
    Życzę weny i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki dzięki ;) wszystko się okarze spokojnie jak na wojnie

      Usuń
  3. Jeeej! Rozdział świetny, jak zawsze. Ty wiesz, ze uwielbiam twoje opowiadanie, zawsze czytam z ochotą, nawet jak jestem zmęczona i bolą mnie oczy tak jak teraz. Nieważne, bo nie mogłabym sobie podarować.
    "myślałem, że idiotów wyglądających jak poszarpane gacie mojej babci ,trzymają tylko w Arkham." - padłam. znęcasz się nade mną xD ahahaha.
    Każda scena świetnie opisana, wczuwam się jak zwykle. Na błędy, ogólnie, nie patrzę, chyba, że rażą. Ale sama robię ich dużo, więc nie będę wypisywać komuś, bo mądralą nie jestem xD. być może z czasem sama się nauczysz, wyćwiczysz, itd... ;) Mi tam jakoś idzie i Ty sobie też poradzisz ;). Interpunkcja to coś, z czym i ja mam duży problem, dlatego Cię rozumiem. :)
    Życzę weny, czekam oczywiście na nową postać, oraz na zwiastun. :) Pozdrawiam ciepło. Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej Aleś żesz się rozpisała aż miło czytać takie komentarze ;) dziękuje bardzo za rady napewną się przydadzą ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Imię „Marni” pochodzi bodajże z języka hebrajskiego, więc można podciągnąć je pod imiona semickie, a „Ray” jest z kolei typowym imieniem angielskojęzycznym… Sama Marni urodziła się w 1991 roku, a więc jeszcze za czasów istnienia ZSRR. Naprawdę jej rodzice/opiekunowie nadali dziecku żydowskie imię w antysemickim kraju :P? Tak samo Albus, który urodził się zaraz po zakończeniu wojny- Zimna Wojna, aspirujący genetyk o anglojęzycznym imieniu… Przypomnij sobie co robiono w ZSRR z osobami, które podejrzewano o działanie przeciw krajowi i za co je skazywano. Widzisz, że coś zgrzyta? I nie ma, że to fikcja ;)

    23 lata i już jest genetykiem? Ha, dobre żarty. W tym wieku nie skończyłaby jeszcze nauki, nie mówiąc już o specjalizacji, a co dopiero jeszcze odbyciu rezydentury i zostania szefową działu.

    „Wielki Bruce Wayne, miliarder, sierota!” To mu dowaliłeś Tony, biegnij pochwalić się rodzicom! Oh, wait…
    Stark to trzeci najinteligentniejszy człowiek na świecie w MCU, ma ponad czterdzieści lat i kilka doktoratów, a pozatym sam jest sierotą od niemal trzech dekad. Dorośli, dojrzali ludzie nie uważają bicia po genitaliach i wyzywania od „pawianów” za szczyt impertynencji.

    Klint to była Hilma. Hawkeye to Clint.

    I przechodzimy do największej bolączki bloga- do interpunkcji. A właściwie jej wędrowania i braku
    w niektórych zdaniach. W tym rozdziale wystąpiła drobna poprawa, ale nadal musisz sporo nad tym popracować.

    Nagminnie gubisz myślniki oddzielające dialogi, np. „-Cóż nie jesteś Supermanem, nie wiesz wszystkiego. Zrobiłam się czerwona i powolnym krokiem szliśmy w stronę windy”.

    Występuje też masa powtórzeń, np. „Przymknęłam OCZY i spojrzałam w rdzawe OCZY Bruce’a.”, „Ty w ogóle nie dajesz KASY na ważne rzeczy. Wayne wykłada KASĘ na domy dziecka i inne fundacje charytatywne.”

    Nie ma czegoś takiego jak „Avengersi”. Liczba pojedyncza to Avenger, a liczba mnoga Avengers i wszystkie potworki typu „Avnegersi”, „Avengersach”, „Avengersów” są po prostu niepoprawne językowo. Znalazłaś kiedyś tego typu odmiany w profesjonalnej prasie? Nie. Powinno być np. „Przez krótki czas Beast był członkiem Avengers.”, „Avengers są największą i prawdopodobnie najlepszą super-grupą na świecie” itp.

    Marni mówiła, że Steve to „Kapitan Ameryka”, więc Rogers nim naprawdę nie był i tylko udawał? Bo sposób zapisu na to wskazuje.

    W komentarzu powyżej przeczytałam, że nie warto wypisywać mało rażących błędów. Otóż nie, to złe podejście. Jest takie powiedzenie „najmądrzejszy jest ten, który wie, czego nie wie”, a jak doszlifować swoje umiejętności, skoro nie wiemy jakie błędy popełniamy?

    - savio

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja to bym chciała, żeby Harry wrócił :(
    Ten sen był taki wzruszający :( Bardzo ładnie opisałaś te wszystkie emocje i całą sytuację.
    Widzę, że pan Wayne nie traci czasu :P W sumie nieźle, lubię wątki z nim.
    Zauważyłam kilka błędów, np. ,,czarne kolory". czarny jest tylko jeden, mogą być ciemne kolory xD Poza tym przecinki, przecinki.
    Jak zwykle powalasz tekstami |D opisy też są dobre, raczej nie mam zastrzeżeń.Rozdział czytało mi się szybko i przyjemnie :)
    Życzę weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny Rozdział ;) Czekam na większą ilość Harrego ;*
    ~Jill~

    OdpowiedzUsuń